poniedziałek, 30 czerwca 2014

A może morze? Porto Garibaldi wita plażowiczów.

W letnie ciepłe weekendy Ferrara pustoszeje. Całe miasto jedzie nad morze. Kierunek: Porto Garibaldi i pobliskie Lidi (wł. lido - kąpielisko). Nie ma tam złotych piasków czy lazurowej wody. Jest najzwyklejsze morze. Morze dość ładne, choć zdecydowanie brzydsze od Bałtyckiego. Piasek nie ma tego pięknego żółtego koloru, który spotykamy u nas na "zimnej północy", choć posiada taką samą zdolność do ukradkowego wsypywania się do torebki. Nawet nie wiesz kiedy i wracasz z torbą o kilo cięższą. Falochrony na całej długości linii brzegowej sprawiają, że morze jest bardzo spokojne. A przecież zabawa wśród fal daje tyle radości. Jednak zapominasz o tym wszystkim kiedy sprawdzasz temperaturę wody... Idealna!  


Czytaj dalej »

niedziela, 22 czerwca 2014

Wokół Moneta, impresjoniści w Vicenzie

Vicenza. Początek maja. Ostatnie dni wystawy. I to wystawy nie byle jakiej. Wokół Moneta. Historia krajobrazu od siedemnastego do dwudziestego wieku to nie zwykła wystawa, to prawdziwa podróż. Podróż, którą odbywamy w towarzystwie najwybitniejszych pejzażystów. Stawiamy pierwsze kroki wraz z prekursorami, podpatrujemy życie osiemnastowiecznych miast, zakochujemy się w naturze tak jak dziewiętnastowieczni romantycy, dajemy ponieść się szaleństwu barw wraz z moimi ukochanymi impresjonistami, by na końcu oszaleć z zachwytu nad twórczością Moneta. Gotowi na małą wycieczkę?

Claude Monet, Doma rybaka na skałach w  Varengeville, 1882

XVII wiek. Powstaje nowy gatunek w sztuce - pejzaż. Do tej pory krajobraz nie był doceniany. Stanowił tylko tło, uzupełnienie. Naszą podróż rozpoczynamy razem z pierwszymi pejzażystami. Otaczają nas holenderskie dzieła Jacoba van Ruisdaela, Meinderta Hobbemy czy Jana van Goyena przedstawiające krajobraz topograficzny (realistyczny - jak zdjęcie z aparatu) oraz francuskie malarstwo Nicolasa Poussina i Claude Lorraina, którzy głównie tworzyli krajobrazy komponowane (niby prawdziwe, ale trochę zmienione, przerobione - taki lekki Photoshop).

Nicolas Poussin, Pejzaż z pogrzebem Fokiona, 1648
Przenosimy się wiek później. Rozkwit wedutyzmu - kierunku w malarstwie, który skupia się na ukazaniu panoramy miasta. Architektura (zarówno ta odwzorowana prawdziwie czy ta zmyślona) staje się najważniejszym elementem pejzażu. Gatunek został wyodrębniony w Holandii, lecz na naszej trasie spotykamy głównie wielkich malarzy tworzących w Wenecji. Canal (zw. Canaletto), Bellotto, Guardi. Razem z nimi zaglądamy do okien domów i do rybackich kutrów.

Giovanni Antonio Canal zwany Canaletto, Basen Świętego Marka, 1738-1739

XIX wiek. Wchodzimy w sam środek sporu pomiędzy romantykami a realistami. Z jednej strony sentymentalni Turner, Constable i Friedrich z drugiej twardo stąpający po ziemi Courbet i Corot. Miękki modelunek i bogaty koloryt przeciw wiernemu odtworzeniu rzeczywistości. Konflikt się zaostrza. Wiecie kogo byście poparli?

William Turner, Krajobraz z rzeką i górami w oddali, ok. 1840-1850

Gustave Courbet, Fale, 1869
Druga połowa XIX wieku. Czas impresjonistów! Moich ukochanych impresjonistów! Cudne kolory, piękne widoki i ta widoczna faktura farby! Ulotność chwili, hołd dla codzienności, uwielbienie momentu. Wzrost znaczenia formy. Poddanie się własnym zmysłom. Tak w skrócie można opisać to co tworzą ci twórcy.

Przechadzamy się wśród dzieł impresjonistów i postimpresjonistów. Niby podobni a tak różni. Każdy z nich ma własny sposób na kreację świata na obrazie. Jedni skupiają się bardziej na kolorze inni na linii. Ale każde z tych dzieł ma w sobie trochę magii. Jest w nich coś urzekającego, ujmującego. Renoir, Van Gogh, Pissarro, Degas, Cézanne, Gaugin, Manet, Sisley - są tutaj wszyscy!

Paul Cézanne, Góra Sainte-Victoire, 1885-1887
Vincent van Gogh, Gaj oliwny II, 1889
Ostatni etap tej podróży wieńczy 25 (dwadzieścia pięć!!!) dzieł Moneta. Taka mała wystawa w wystawie. Claude Monet - malarz nenufarów, mostków i wody. W jego dziełach doskonale widoczna jest zabawa światłem. Szczególnie jak ogląda się całe serie obrazów np. skupiające się wokół katedry w Rouen czy budynku parlamentu w Londynie. Czyż nie cudownie byłoby mieć takiego jednego oryginalnego Moneta w domu... chociażby takiego malutkiego, maluteńkiego? Jego dzieła koją zmysły, pozwalają odpocząć, dają chwilę wytchnienia w pędzie codziennego życia.

Cloude Monet, San Giorgio Maggiore o zmierzchu, 1908
Cloude Monet, Katedra w Rouen, poranek, 1894
Cloude Monet, Nenufary, 1908

Claude Monet, Pole maków niedaleko Giverny, 1885

I to już koniec naszej podróży. Otwarcie następnej wystawy w Vicenzie Van Gogh e Tutankhamen. La sera e i notturni dagli Egizi al Novecento (Van Gogh i Tutanchamon. Wieczór i noc od Egipcjan do XX wieku.) przewidziane jest na 24 grudnia 2014 i potrwa do 2 czerwca 2015. Ogromnie żałuję, że mnie już tam wtedy nie będzie, bo zapowiada się ciekawie (Egipcjanie, Caravaggio, Rembrandt, El Greco, Tycjan, Monet, Gauguin, Mattise czy Hopper - brzmi nieźle prawda?). Może Wy będziecie we Włoszech w tym czasie... a może ja też zawitam ponownie. Kto wie? :)

Jeżeli czujecie niedosyt, poniżej znajduje się film promujący wystawę. Dużo dzieł, spokojna muzyka. Polecam.


Jeszcze kilka słów o organizacji. Od strony logistycznej Vicenza wypadła bardzo dobrze. Duża powierzchnia pałacu daje ogromne możliwości wystawowe i zostały one odpowiednio wykorzystane. Pomimo ogromnej liczby odwiedzających spokojnie można było wszystko zobaczyć. Nawet kanapy były, żeby usiąść (z czym wcześniej we Włoszech się nie spotkałam...niestety) Przemili ochroniarze dyskretnie obserwujący otoczenie i zwracający uwagę na niewskazane zachowania jak np. robienie zdjęć w sposób najgrzeczniejszy jaki widziałam. Jedynym minusem był brak opisów po angielsku (przetłumaczone jedynie zostały tutuły obrazów) co dla osób nie parlających po włosku może być lekkim problemem. Ale zawsze można wykupić audioguide'a.


Tutaj znajdziecie informacje o kolejnych wystawach Linea d'ombra, w tym tej w Vicenzie. A pisałam już, że oprócz cudownej wystawy samo miasto też jest cudne? Nie...będę musiała to nadrobić :)


Verso Monet.
Storia del paesaggio dal Seicento  al Novecento.
22 luty - 4 maja 2014
Vicenza, Basilica Palladiana
Czytaj dalej »

wtorek, 17 czerwca 2014

Fanpage!


Kochani!

Po czterech miesiącach pisania i Waszym pozytywnym odbiorze mojej twórczości (co upewniło mnie w pewności, że będę kontynuować ferraryjskie blogowanie) zakładam mój pierwszy oficjalny fanpage! Dzięki niemu będziecie mogli łatwiej i szybciej dowiadywać się co u mnie nowego! Bo przecież to dopiero 2/3 moich najdłuższych wakacji w życiu! A tyle jeszcze miejsc do zobaczenia: słoneczna Toskania, bajkowe Cinque Terre czy elegancki Mediolan! Zapraszam do polubienia! Baci, Ada :)




Czytaj dalej »

niedziela, 15 czerwca 2014

Rzym: Dzień 4 - Rzymski Miszmasz (czyli: Place, pałace, kościoły i żółwie)

Mieliście tak kiedyś, że zobaczyliście jednego dnia tak dużo podobnych miejsc, że powoli zatarły Wam się różnice pomiędzy nimi i tylko kilka naprawdę ciekawych przykuło Waszą uwagę na tyle, by długo po powrocie nadal pamiętać każdy drobny szczegół? Na pewno... Nie sposób w natłoku wrażeń zatrzymać w pamięci na dłużej emocji i obrazów jakie towarzyszyły każdemu poszczególnemu miejscu. Dlatego kolekcjonujecie zdjęcia, bilety, foldery i ulotki. Nasz ostatni dzień w Rzymie stanął pod znakiem niezliczonej liczby kościołów, fontann i pałaców i gdyby nie to zbieractwo ciężko byłoby mi teraz opisać to wszystko w jakimkolwiek porządku o niczym nie zapominając.

Piazza del Popolo
Czytaj dalej »

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Ferraryjskie Palio - najstarsze na świecie! - Palio a Ferrara - il più antico del mondo!


Palio - największa, najważniejsza, najstarsza i najciekawsza impreza w Ferrarze. Bo Palio to nie tylko wyścigi konne, ale to także wielka parada, pokazy zabaw z chorągwiami, zawody biegowe... i ta atmosfera rywalizacji pomiędzy dzielnicami! Być w Ferrarze i nie zobaczyć? Nie ma mowy! 


Czytaj dalej »

sobota, 31 maja 2014

Rzym: Dzień 3 - U grobu św. Piotra (czyli: Watykan i Zamek Świętego Anioła)

Dzień trzeci. Po dwóch intensywnych dniach zwiedzania wstawało nam się z trudem, ale się nie poddaliśmy. Nasz plan: Watykan! - najmniejsze państwo świata (nie licząc Sealandu :D). 

Czytaj dalej »

czwartek, 29 maja 2014

Matisse w Ferrarze - Matisse a Ferrara

Niby taka mała ta Ferrara, a taka w niej ciekawa wystawa! No bo przecież Henri Matisse to nie jakieś lokalne artyściątko, ale osoba "dość" znana. Dzieła tego francuskiego malarza uważanego za najważniejszego fowistę (ci, którzy ciapali dziwnymi, bardzo żywymi kolorami) do 15 czerwca 2014 roku można podziwiać w Palazzo dei Diamanti w mojej kochanej Ferrarze.


Czytaj dalej »

piątek, 23 maja 2014

Rzym: Dzień 2 - Gladiatorzy, westalki, cesarze (czyli: Koloseum, Forum Romanum i Muzea Kapitolińskie)

Drugi dzień w Rzymie postanowiliśmy spędzić przenosząc się 2000 lat wstecz. Do czasów mitologicznych wierzeń, cesarzy i walk na arenach. Do czasów starożytnego Rzymu!


Czytaj dalej »

wtorek, 20 maja 2014

Rzym: Dzień 1 - Strzała, pszczoły i brak kwiatów (czyli: Śladami Berniniego, Fontanna di Trevi i Schody Hiszpańskie)

Godzina 17.00 - idziemy na miasto! Pierwszego dnia mamy tylko popołudnie/wieczór, żeby coś zobaczyć, ale nas to nie zniechęca. Zaczynamy od Piazza della Repubblica i znajdującej się na nim Fontanny Najady.  Na chwilę wstępujemy też do kościoła Santa Maria degli Angeli stworzonego w miejscu dawnych Term Dioklecjana.

Czytaj dalej »

poniedziałek, 19 maja 2014

Rzym na długi weekend - Roma per il lungo weekend

Ciepły, majowy poranek. Wsiadam do pociągu, aby pojechać do Rzymu i spotkać się z R. Jest środa i mamy zamiar przez 4 dni zwiedzić stolicę Włoch. Wiemy, że nie jest to dużo czasu, ale mamy nadzieję, że uda nam się wykonać nasz plan minimum :D



Czytaj dalej »

piątek, 9 maja 2014

Deszczowa Parma - Parma nella pioggia

Wielka Sobota. Pada. A my jedziemy do Parmy. Pogody się nie wybiera, a czas trzeba dobrze wykorzystać. Wysiadamy z pociągu i kierujemy się w stronę rzeki o oryginalnej nazwie Parma.


Czytaj dalej »

niedziela, 4 maja 2014

Dziewczyna z perłą w Bolonii - La ragazza con l'orecchino di perla a Bologna


Wystawa w Bolonii. Dziewczyna z perłą! Wszędzie słyszę ochy i achy: Dziewczyna z perłą w Italii! Takie szczęście! A ja się tak nie zachwycam, bo jeden znany obraz dobrej wystawy nie czyni - no dobrze, w tym wypadku niejeden :D Ale naprawdę nie wystarczy zgromadzić dzieł znanych malarzy w jednym miejscu, aby wystawa była udana. Ważna dla mnie jest też sama jej organizacja, bo żeby móc podziwiać trzeba mieć odpowiednie warunki.

Ale od początku: Pełny tytuł wystawy to: Mit Złotego Wieku. Od Vermeera do Rembrandta. Arcydzieła z Mauritshuis. Zwiedzając przechodzimy kolejno przez 6 sal, w których możemy podziwiać dzieła znanych i mniej znanych malarzy. Pod obrazami znajdujemy nazwiska takie jak Goyen, Steen (Jedząca ostrygi - cudeńko!!! obraz, a może raczej obrazek (bo wymiary ma maluteńkie - 20,5 x 14,5 cm), a każdy detal idealnie dopracowany, każda koroneczka, każde piórko, po prostu wszystko, a do tego ma jeszcze drugi plan!), Borch, Fabritius (prześliczny Szczygieł), Rembrandt (w sumie to imię, a nie nazwisko), i oczywiście Vermeer.
Johannes Vermeer, Dziewczyna z perłą
Jan Steen, Jedząca ostrygi

Jak na tyle sławnych dzieł powierzchnia wystawy jest zatrważająco mała, a dodatkowo powieszenie tuż obok siebie (na tej samej ścianie) 4 dzieł Rembrandta (przy których przecież każdy chce na chwilę przystanąć, by przyjrzeć im się z bliska) jest dla mnie lekkim nieporozumieniem. Chęć spojrzenia na nie z dystansu zawsze kończy się fiaskiem. Każdy krok w tył powoduje wskoczenie na Twoje miejsce innego chętnego. Nie wiem czy organizatorzy nie przewidzieli takiej ilości odwiedzających czy po prostu nie dysponowali większą przestrzenią, ale wydaje mi się, że to chyba nie tutaj leży problem.

Ciekawie natomiast wykonane zostało oświetlenie. W salach panuje lekki półmrok, a obrazy sprawiają wrażenie jakby to one świeciły własnym światłem, takim od środka (jak gwiazdy!). Panom technikom naprawdę należą się wielkie brawa, bo efekt jest genialny. Trzeba jednak wspomnieć, że powoduje to, że opisy znajdujące się na ścianach są w cieniu i czytanie ich sprawiło mi pewne trudności (swoją drogą są tylko w wersji włoskiej). Niemiłym zaskoczeniem było zachowanie się pracowników galerii. Nieustanie uciszali odwiedzających przeciągłym Ciiiiii! A chyba naturalnym jest, że obrazy wywołują pewne emocje, którymi chce się podzielić z innymi. dyskusję. Niemożliwe jest milczeć gdy chce się zwrócić komuś uwagę na jakiś szczegół dzieła czy skomentować swoje odczucia!

Carel Fabritius, Szczygieł
Na koniec wchodzi się do dość dużej sali, w której jedynym obrazem jest Mona Lisa Północy - Dziewczyna z perłą. Fakt. Piękny. Piękna. Tylko jak tu go podziwiać jak czuje się czyjś oddech na plecach i trzeba stać na palcach,by czyjaś czupryna nie zasłaniała widoku...było ciężko, ale jakoś mi się udało :)

Na drugim piętrze znajduje się wystawa współczesnych obrazów inspirowanych Vermeerem. Niektóre ładne, innych nie zrozumiałam (jak zresztą większości z tego co się teraz tworzy). Ale pasjonatom polecam. Wstęp w cenie biletu. A jak już o kosztach mowa: bilet normalny (wł. intero) 12 euro, ulgowy (wł. ridotto) dla studentów i emerytów 9, dla niepełnoletnich 6. 

Jeżeli nie zamierzacie nigdy odwiedzić Hagi to na wystawę pójdźcie, bo warto zobaczyć. Trwa do 25 maja 2014. Może uda Wam się trafić na mniejsze tłumy lub milszych ochroniarzy :) Tylko zarezerwujcie sobie czas, bo oczekiwanie w kolejce na wejście nie jest krótkie (podpowiedź: z samego rana i  w porze lunchowej kolejka jest mniejsza).

I na koniec trochę danych:

La ragazza con l'orecchinoa di perla
Il mito della Golden Age
DA VERMEER A REMBRANDT
Capolavori dal Mautitshuis
8 luty - 25 maja 2014
Bologna, Palazzo Fava
Czytaj dalej »